Co Polki wiedzą o cesarskim cięciu?
1 marca 2017

Anatomia orgazmu

Choć wizyta u ginekologa jest sprawą intymną, niewiele kobiet mówi lekarzowi o tym, co naprawdę spędza im sen z oczu. O prawdziwych problemach kobiet z narządami intymnymi i seksualnością rozmawiamy z Tomaszem Bastą, specjalistą ginekologii i położnictwa

 

Aneta Pondo: Leczy pan narządy intymne czy poprawia ich urodę?

Tomasz Basta: Zdecydowanie leczę. Najwięcej kobiet trafia do mnie z obrażeniami poporodowymi. Jeśli natomiast przychodzi pacjentka, która pragnie tylko i wyłącznie zmienić wygląd narządów intymnych – najczęściej dotyczy to warg sromowych mniejszych – wówczas poświęcam jej dużo czasu, bo kluczową sprawą jest odpowiedź na pytanie, czy ta potrzeba zmiany wynika z jej psychiki (może przechodzi depresję), czy może ze stanu jej relacji z partnerem. Czasem i jego zapraszam na rozmowę. Nierzadko okazuje się, że to nie jest problem estetyczny. Czasem, gdy kobiety czują się odrzucone przez partnera, obciążają za to winą wygląd swojej waginy, tymczasem przyczyna jest zupełnie inna. Do estetyki narządów rodnych podchodzę bardzo ostrożnie, ponieważ nie ma jednego wzorca narządów kobiecych, do którego wszyscy dążą. Gdyby zapytać o to mężczyzn, to każdemu podoba się co innego.

 

Kiedy zbyt duże wargi sromowe mniejsze przestają być wyłącznie problemem estetycznym?

Tomasz Basta: Gdy przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu. Gdy współżycie jest bolesne, bo wargi się zawijają. Gdy pęka naskórek i są nawracające infekcje. Gdy w czasie uprawiania sportu pojawia się ból i dochodzi do otarć tych warg. Pacjentki zgłaszaną często problem z doborem bielizny, która podtrzymywałaby wargi sromowe na tyle, aby nie przeszkadzały w normalnym chodzeniu czy bieganiu.

 

I co wtedy?

Tomasz Basta: Gdy problem jest znaczny, potrzebny jest zabieg chirurgiczny. Kiedy jednak problem ogranicza się tylko do estetyki, staram się porozmawiać z pacjentką i dokładnie przedstawić jej wady, zalety oraz możliwe powikłania procedur zabiegowych. Zamiast nich można wykonać zabieg radiofrekwencji, który spowoduje obkurczenie włókien kolagenowych i błony. Zdarza się dosyć często, że problem dotyczy nie mniejszych, ale większych warg sromowych. Te z wiekiem zmniejszają się, tkanka tłuszczowa zanika, i wówczas nie osłaniają już warg mniejszych tak, jak wcześniej. Rozwiązaniem jest ostrzyknięcie warg sromowych większych kwasem hialuronowym, żeby je wypełnić, aby znowu przysłaniały wargi sromowe mniejsze. Zabieg jest bezbolesny i trwa krótko.

 

Wspomniał pan, że najliczniejsza grupa pana pacjentek to kobiety po porodach. Jakie one mają problemy?

Tomasz Basta: To kobiety, które mają obrażenia poporodowe, np. nacięte krocze i wargi sromowe nie zrosły się tak jak należy. Albo śluzówka pochwy przy jej ujściu jest rozciągnięta do tego stopnia, że wargi sromowe nie zamykają jej, co więcej – widać jej wnętrze (tzw. pochwa ziejąca). To nie jest tylko problem wizualny czy seksuologiczny (pacjentki i ich partnerzy mają wówczas problem ze współżyciem, bo jest za luźno), ale też medyczny, bo śluzówka się przesusza, co powoduje dyskomfort. Łatwiej też o infekcje.

 

Porody muszą się wiązać z obrażeniami?

Tomasz Basta: Ponad 50 proc. kobiet ma jakieś obrażenia krocza. I są one efektem zarówno złego nacięcia lub zszycia (gdy jest to dobrze zrobione, kobieta bardzo szybko wraca do zdrowia), jak i nie nacinania krocza (chronienia go na siłę). Jeżeli płód jest odpowiednich rozmiarów, miednica odpowiednio szeroka i poród przebiega gładko, to nie ma sensu nacinać krocza. Ale bzdurą jest też chronienie go za wszelką cenę, tylko dlatego, że taka jest teraz moda. Jeśli poród się przedłuża, jest jakikolwiek problem, mamy wątpliwości co do wielkości płodu, to lepiej jest naciąć. Mówię to jako położnik, który 12 lat przepracował w porodówce. Jeśli chronimy krocze na siłę, to śluzówka bardzo się naciąga i może dojść do wspomnianego efektu ziejącej pochwy. Poza tym, nawet jeśli krocze i śluzówka nie popękają, to mogą popękać struktury znajdujące się pod lub nad nią. Są tam wiązadła cewkowo-łonowe, które podtrzymują cewkę moczową pod odpowiednim kątem. Jeśli ta struktura pęknie (to nie boli, więc trudno się zorientować), to po kilku latach kobieta może mieć problem z nietrzymaniem moczu.

 

Kiedy kobiety z takim problemem trafiają do lekarza?

Tomasz Basta: Kobiety dojrzewają do tej decyzji dłużej lub krócej, ale niektóre nie dojrzewają do tego nigdy, bo się krepują, i to jest największy problem. Nawet jeśli przychodzą do ginekologa na kontrolę, nie mówią o tym, co jest rzeczywistym problemem. Wtedy najczęściej sam zaczynam drążyć temat. Pytam więc: „Widzę, że śluzówka jest naciągnięta, czy poród był ciężki?” Tak, był ciężki, słyszę. Wtedy dopytuję, czy to może przeszkadza przy współżyciu, czy pacjentka odczuwa luz, pogorszenie relacji z partnerem, albo może ma problem z nietrzymaniem moczu. I wtedy pacjentki zaczynają się otwierać. Szkoda, że kobiety nie są świadome, że można coś z tym zrobić.

 

A co można zrobić?

Tomasz Basta: Jeśli mamy do czynienia z niezbyt zaawansowanym stadium poporodowego nietrzymania moczu, a więzadła cewkowo-łonowe nie są zerwane tylko naciągnięte, wtedy wystarczy wykonać zabieg laserem dopochwowym i jest spokój. Duża grupa kobiet uważa, że po porodzie tak to musi wyglądać, i nic z tym nie robią. Problem narasta, gdy pacjentka się starzeje, ubywa kolagenu, naciągnięte więzadła jeszcze bardziej się rozciągają. Dochodzi wówczas do nietrzymania moczu drugiego, a nawet trzeciego stopnia, i wtedy laser już nie pomoże. Trzeba operować, a wszystkie operacje związane z nieotrzymaniem moczu obarczone są dużym prawdopodobieństwem powikłań.

 

Dlaczego nie każdy lekarz ginekolog rozmawiam z pacjentkami tak jak pan?

Tomasz Basta: Trudno mi mówić za innych lekarzy. Częściowo jest tak, że lekarze są zabiegani, nie mają wystarczająco dużo czasu, by sprawić, aby pacjentka się otworzyła. Inna sprawa, że te tematy są dla lekarzy zbyt błahe. Nauczeni są działań radykalnych, czyli leczenia chorób. Dla dużej grupy lekarzy luźna pochwa czy gorsze współżycie to nie choroba. Jest to temat wśród lekarzy niedoceniony. Byłoby więc lepiej, gdyby kobiety same, przy okazji wizyty u ginekologa, zgłaszały swoje problemy.

 

Co konkretnie mają zgłaszać? Mówiliśmy już o nieotrzymaniu moczu i braku przyjemności w czasie stosunków. Coś jeszcze?

Tomasz Basta: Mogą zgłaszać na przykład, że o ile wcześniej nie miały problemów z orgazmami, to po porodzie zdarzają im się sporadyczne lub wcale.

 

Rozmawia pan z pacjentkami o orgazmach?

Tomasz Basta: Tak. Kiedy w czasie badania widzę, że wszystkie struktury są na miejscu i śluzówka nie została rozciągnięta, szukam innych powodów. Przyczyną może być po prostu przemęczenie, wtedy najlepiej zostawić dziecko pod opieką dziadków i wyjechać z mężem na weekend. Albo zbyt duża suchość pochwy, szczególnie przez pierwsze pół roku po urodzeniu dziecka, gdy mało jest estrogenu odpowiadającego za nawilżenie śluzówki. Wtedy miejscowo, na śluzówkę pochwy warto zastosować terapię hormonalną (jeżeli pacjentka nie karmi piersią), lub kwas hialuronowy w żelu. Kiedy to nie pomaga, proponuję zabieg laserowy. Pacjentki od samego początku leczenia wypełniają międzynarodowe ankiety badań satysfakcji seksualnej, które w miarę obiektywnie diagnozują problem, pozwalają też ocenić poprawę po zabiegu.

 

Do tej pory skupialiśmy się na kobietach które rodziły. A pozostałe?

Tomasz Basta: Kobiety, które nie rodziły nigdy, też miewają problem ze swoją seksualnością i odczuwaniem przyjemności. Krępują się swoich partnerów, i to jeden z najczęstszych problemów. Jeśli wstydzą się swojego ciała, to psychicznie zamykają się przed doznaniami. Jeśli przy tym deklarują, że kochają swoich partnerów i chcą zmiany, zachęcam je, żeby małymi krokami wychodziły z inicjatywą, żeby pozwalały partnerowi pieścić ich całe ciało, i nie pod kołdrą, nie w ciemnościach.

 

Ma pan informacje zwrotne, że to działa?

Tomasz Basta: Tak, oczywiście. Pomaga to im w relacjach. Czują się przy partnerach bardziej swobodnie. Odkrywają, że seks nie polega tylko na współżyciu, ale że jest zabawą, że sprawia przyjemność. Proponuję też takim pacjentkom, żeby kupiły wibrator i zaczęły się same stymulować, aby poznać te miejsca, które są dla nich erogenne. Tłumaczę im, że muszą mieć do tego spokój, czas, dobrą muzykę, że mogą być same lub z partnerem. To wszystko pomaga im się odblokować i przeżywać orgazmy. Zdarzają się pacjentki, u których od razu przy badaniu widzę, że problemem w odczuwaniu zadowolenia może być zbyt mała łechtaczka albo zbyt dużo skóry w jej okolicach, która ją zakrywa i wówczas pobudzenie tego miejsca może być trudne. Ginekologia estetyczna może tu wiele pomóc. Wystarczy wyciąć fałd skórny wokół łechtaczki i delikatnie ją odsłonić. Nie za bardzo, bo słyszałem o przypadku, że pacjentka z odsłoniętą łechtaczką, gdy tylko usiadła, co chwilę przeżywała orgazm. Odsłaniamy ją tylko na tyle, żeby miała lepsze pobudzenie przy stymulacji lub współżyciu. Okazuje się także, że nie u wszystkich kobiet jest tak samo rozwinięty punkt G, czyli szorstkie zgrubienie na przedniej części ściany pochwy, 2-3 cm od wejścia do niej. Niektóre kobiety mają to miejsce ładnie rozbudowane, a niektóre nie, albo jest ono zupełnie gładkie, jak każdy inny rejon pochwy. To wywołało głośne dywagacje, czy punkt G istnieje czy nie. Na szczęście profesor Ostrzeński rozwiał te wątpliwości – wypreparował struktury odpowiedzialne za przewodnictwo nerwowe tej okolicy. A więc punkt G istnieje, ale nie u wszystkich pań jest identyczny, poza tym bywa różnie rozwinięty. Aby go uwypuklić i obniżyć, przez co będzie bardziej podrażniany przy współżyciu, wystarczy ostrzyknąć go kwasem hialuronowym. Są jednak kobiety z małym punktem G lub przysłonięta łechtaczką, które nie mają problemu z odczuciami seksualnymi. Niedawno odkryto też, że w samej szyjce macicy są zakończenia nerwowe pełniące funkcje orgazmogenne, więc kobiety, u których punkt G jest słabo rozwinięty, mogą czerpać przyjemność w inny sposób. To tylko kwestia cierpliwych poszukiwań i treningu, dlatego wibrator bardzo się przydaje.

 

Zastanawiam się, czy to co pan robi to nadal ginekologia, czy już seksuologia.

Tomasz Basta: Walczę o to, żeby nie rozdzielać tych specjalizacji. Seksuologia, ginekologia i psychologia to mocno związane ze sobą dziedziny. Seksualność jest bardzo ważnym aspektem naszego życia. To nie są czasy, kiedy stanowiła ona tabu.

 

Źródło: http://www.miastokobiet.pl/anatomia-orgazmu/

Dodaj komentarz